Oznakowanie dróg w Polsce jest zbyt skomplikowane, trzeba je uprościć – orzekli specjaliści z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Nowe propozycje GDDKiA mają znacznie zmniejszyć wydatki na farby i inne materiały wykorzystywane przy wykonywaniu oznaczeń – oszczędności mają wynieść rocznie ok. 80 mln złotych.
Na posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych, dotyczącym bezpieczeństwa na drogach, pojawiło się kilka obiecujących pomysłów. Jednym z nich jest zwężenie pasa oznaczającego skrajnię drogi. Podczas gdy obecnie pasy te na polskich jezdniach mają szerokość 24 cm, na Zachodzie, choćby w Niemczech, są jedynie 12-centymetrowe i nie wpływa to wcale niekorzystnie na poziom bezpieczeństwa na drodze. Inna podjęta kwestia to podwójna linia ciągła, którą GDDKiA proponuje zastąpić pojedynczą. Stopniowe wprowadzanie tych zmian na już istniejących drogach i dostosowywanie tych obecnie budowanych szybko przyniosłoby duże oszczędności, a ponieważ odświeżanie oznaczeń stałoby się dużo prostsze, można by było robić to częściej.
Na posiedzeniu poruszono też temat oznakowania pionowego. Liczba znaków drogowych w Polsce jest stosunkowo duża; przykładowo w Warszawie na każdy kilometr przypadają średnio 64 znaki. Zdaniem znawców taka ilość wcale nie jest potrzebna, przeciwnie – niekiedy sprzeczne oznaczenia wprowadzają kierowców w błąd. Dlatego też proponuje się między innymi usunięcie napisów wskazujących kierunek (np. nazw miast) namalowanych na jezdniach. W planach są również nowe wzory znaków (co zwiększyłoby czytelność i pozwoliłoby na zmniejszenie ich wielkości), a także zastąpienie ostrzegawczego koloru żółtego białym, stosowanym już w niektórych krajach UE.