Fakt, że kobiety postrzegają kolory inaczej niż mężczyźni, to żadna nowość. Tam, gdzie panowie widzą jeden kolor – na przykład niebieski, tam czujne kobiece oko doszukuje się szafirowych, lazurowych, kobaltowych tonów... Oto jeden ze sposobów, by powstrzymać nieodpowiedzialnych mężów od buszowania wśród odcieni na własną rękę.
„Mężowie przed wyborem koloru muszą mieć upoważnienie od swoich żon” – głosi ustawiona w tym markecie budowlanym tablica. Nie ma się co buntować, panowie, to wszystko dla waszego dobra – pomyślcie, co by było, gdybyście wrócili do domu z farbą w odcieniu szmaragdowym zamiast seledynowego albo w miejsce ukochanego wrzosowego swojej małżonki zaproponowali jej chabrowy (w końcu to kwiatek, tamto kwiatek…). Zgroza! Radzimy więc potulnie przyznać, że na kolorach znacie się gorzej niż swoje połowice. I nie zapuszczać się więcej w okolice wzorników odcieni, nie mając żony pod ręką.
Fot.: Twitter